Czasami chcąc chronić kogoś przed bólem, cierpieniem sami
zadajemy mu rany. Nie da się zamknąć nikogo w szklanej bańce, która będzie
barierą przed wszystkimi złymi sytuacjami, które mogę mieć miejsce w naszym
życiu.
Choroba - z jednej strony zawsze chcemy mieć w tym czasie
kogoś przy naszym boku, z drugiej nie można znieść myśli, że bliska nam osoba,
będzie patrzyła na nasze cierpienie.
Zawsze się zastanawiałam co bym zrobiła kiedy dowiedziałabym
się, że mój czas nadchodzi, czy bym komuś o tym powiedziała, czy jak zwykle
wszystko dusiła i przeżywała to w samotności.
Pewnie wybrałabym tą drugą opcję, czy to dobrze? Raczej nie,
przynajmniej ja nie chciałabym, żeby ktoś przede mną ukrywał swoją chorobę.
Ostatnio wykrzyczano mi, że mam lekceważący stosunek do swojego
zdrowia, że zachowuje się jak dziecko, które trzeba pilnować na każdym kroku.
Słowa te zostały wypowiedziane w trosce o mnie, choć nie do końca się z nimi
zgadzam. Uważam, że nie ma co panikować gdy zdarzy się jakaś anomalia. Nawet
jeśli faktycznie coś się ze mną dzieje, to użalaniem nad sobą tego nie zmienię,
wszystko zbywam śmiechem i może stąd opinia, że bagatelizuje tak ważną rzecz
jaką jest zdrowie.
Niedawno byłam światkiem choroby bardzo bliskiej mi osoby,
to były jedne z najgorszych dni w moim życiu. Dobijała mnie bezsilność, brak możliwości
jakiejkolwiek pomocy. Modliłam się, żeby cały ten ból przeszedł na mnie, żebym
to ja leżała bez sił na łóżku. Nie umiałam sobie z tym poradzić. Nie wiem co
bym zrobiła gdyby ta historia źle się skończyła…
"Człowiek i zdrowie"
Ignacy Krasicki
"W jedną drogę szli razem i człowiek, i zdrowie.
Na początku biegł człowiek; towarzysz mu powie:
"Nie spiesz się, bo ustaniesz." Biegł jeszcze tym bardziej -
Widząc zdrowie, że jego towarzystwem gardzi,
Szlo za nim, ale z wolna. Przyszli na pot drogi:
Aż człowiek, że z początku nadwyrężyl nogi,
Zelżył kroku na środku. Za jego rozkazem
Przybliżyto się zdrowie i odtąd szli razem.
Coraz człowiek ustawał. Mając w pogotowiu,
Zbliżył się. "Iść nie mogę, prowadź mnie" - rzekł zdrowiu.
"Było mnie zrazu słuchać" - natenczas mu rzekło.
Chciał człowiek odpowiedzieć, lecz zdrowie uciekło."
Na początku biegł człowiek; towarzysz mu powie:
"Nie spiesz się, bo ustaniesz." Biegł jeszcze tym bardziej -
Widząc zdrowie, że jego towarzystwem gardzi,
Szlo za nim, ale z wolna. Przyszli na pot drogi:
Aż człowiek, że z początku nadwyrężyl nogi,
Zelżył kroku na środku. Za jego rozkazem
Przybliżyto się zdrowie i odtąd szli razem.
Coraz człowiek ustawał. Mając w pogotowiu,
Zbliżył się. "Iść nie mogę, prowadź mnie" - rzekł zdrowiu.
"Było mnie zrazu słuchać" - natenczas mu rzekło.
Chciał człowiek odpowiedzieć, lecz zdrowie uciekło."
Dobrze rozumiem Twoje uczucia w tej kwestii. Sama przeszłam przez taką historię parę lat wcześniej. Nie miałam jednak tyle szczęścia, bo ten ktoś bliski zmarł.
OdpowiedzUsuńPamiętam ta troskę, bezsilność i wszechograniający ból...i to pragnienie, żeby wziąść ten ból na siebie.
...
Czasem dobrze jest, że mamy obok siebie kogoś kto się o nas troszczy,martwi, nawet gdy dla nas samych chwilami przypomina to ględzenie w kółko o jednym i tym samym.
Jednak jak powiedział mi kiedyś ktoś blisko....lepiej zapobiegać niż leczyć...i przekonuję się do tego zdania z wiekiem...coraz bardziej, mimo że jestem w miarę młoda;P/
ps.
Cieszę się, że znowu tu jestes:)Koronka